„Mistrzostwa wcale jeszcze nie przegraliśmy”

24.12.2014
Rok 2014 futsalowy zespół Rekordu zakończył w nastroju mało optymistycznym. W wywiadzie z naszym portalem trener Adam Kryger podkreśla jednak, że „dołek”, w którym bielszczanie znaleźli się nie będzie trwał w nieskończoność. A nowy rok to i nowy zapał w walce o najwyższe cele.
SportSlaski.pl: Co stało się w Katowicach? Bo nawet obserwujący ten mecz do końca tego nie wiedzą...

Adam Kryger:
Nieszczęście, tragedia? Dotychczas na teoretycznie słabszych rywali zespół wychodził zmotywowany i przygotowany, by zdobyć pewnie komplet punktów. Wydawało się, że jest tak samo. 20 minut gry w ogóle na nieszczęście nie wskazywało. Prowadziliśmy 2-0 i kontrolowaliśmy grę, a później straciliśmy pięć goli. Ale ostatnie cztery mecze w tym roku pokazały, że znaleźliśmy się na końcu rundy w jakimś dołku. W pewnym sensie dla nas wiadomym z tego względu, że zaczęliśmy sezon miesiąc wcześniej niż wszyscy, przytrafiły się też kontuzje, co sprawia z kolei, że ciężar gry nie rozkłada się na tylu zawodników, na ilu powinien. W Katowicach zwyczajnie nie było z czego „depnąć”. Trzeba przyznać, że mistrzowi Polski i tak doświadczonej drużynie, nawet w obliczu powyższego, coś takiego przytrafić się nie powinno

- To był najgorszy mecz Rekordu od kiedy prowadzi pan ten zespół?

- Tak, zgadza się. Jestem półtorej roku w Rekordzie i uważam, że to, co się stało w Katowicach to demony poprzednich sezonów, w których Rekord „potykał się” w meczach z Gwiazdą czy Remedium. To było 20 minut, które wstrząsnęło mną, drużyną, klubem również. Szkoda, bo gdybyśmy wygrali strata do lidera byłaby niewielka, plasowalibyśmy się też na podium rozgrywek. Moglibyśmy mówić o wykonaniu planu w 100 procentach patrząc na naszą sytuację kadrową i natężenie meczów. Mam żal do siebie i drużyny, czuję ogromny niedosyt, bo tych punktów nam brakuje i to bardzo.

- Rekord w tym sezonie nie zostanie mistrzem Polski? Wiele na to niestety wskazuje...

- Niektórzy mówią, że jest po mistrzostwie Polski, ale ja się z tym nie zgadzam. Mamy jeszcze baraże czyli dwa dodatkowe mecze z Wisłą i na początku drugiej rundy starcie u siebie w sezonie zasadniczym. Wygrywając – zbliżymy się, poza tym Wisła też może się gdzieś potknąć. Sport nieraz pokazał, a my jesteśmy najlepszym tego przykładem, gdy strzeliliśmy gola na sekundę przed końcem meczu Ligi Mistrzów w Bielsku-Białej, że jest nie do przewidzenia. Przed nami przerwa świąteczna, czas spędzony z rodzinami, nowy rok i z nowym zapałem i energią przystąpimy do kolejnej fazy rozgrywek. Jeżeli z naszej strony zrobimy wszystko już nie na 100, a 120 procent, to wszystko jest w sporcie możliwe. Nie mam absolutnie myśli, że jest po mistrzostwie.

- Liga Mistrzów odbija się czkawką?

- Żartobliwie można sobie wymyślać i dywagować – czy lepiej grać w Lidze Mistrzów czy teraz być na szczycie tabeli. Tego nie da się porównać i tak rozpatrywać, że bylibyśmy liderem, gdyby nie gra w Lidze Mistrzów. Wejść na szczyt to trudne zadanie. Rekord czekał na to 19 lat i w końcu spełniło się to marzenie. Ale potwierdza się, że trudniej pozostać na szczycie i potwierdzić swoją klasę sportową. Jak mówię – zostaliśmy doświadczeni kadrowymi problemami i nie na wszystko mamy wpływ. W końcówce części zawodników zwyczajnie brakło pary.

- To liga jest w tym sezonie mocniejsza czy mistrz Polski słabszy?

- Rekord swoją słabość pokazał. Taki mecz, jak z Katowicami nie powinien się przydarzyć. Słabość wzięła się też z nieszczęścia, splotu niesprzyjających okoliczności. Faktycznie natomiast – zawodnicy, trenerzy, szkolenie, telewizja, kluby – troszkę drgnęło w tym naszym futsalu. Także za sprawą Rekordu, który prawie awansował do trzeciej rundy Ligi Mistrzów. Poziom wzrósł i mamy tego efekt. Praktycznie 8 drużyn schodzi na świąteczny odpoczynek z myślą o czwórce i walce o medale.

- Kadrowo sytuacja zespołu poprawi się w nowym roku? Myślicie o wzmocnieniach?

- Nie jesteśmy tego w stanie powiedzieć. Są pewne przymiarki i jest koncepcja, aby skład co najmniej uzupełnić i dodać mu jakości czy konkurencji. Natomiast też nie w 100 procentach od nas to zależy. Trudno na rynku futsalowym znaleźć zawodników w tej przerwie. Nie mamy stricte okienka transferowego, a najlepsi mają kontrakty podpisane. Dopiero w styczniu powiemy pewnie coś więcej.

- Jakie plany na najbliższy okres?

- Zakończyliśmy rok klubową wigilią i dajemy sobie luz. Po to, aby odpocząć – raz fizycznie, dwa psychicznie, trzy – zregenerować się, spędzić trochę czasu z rodziną, To czas, by nabrać motywacji i sił. Złapania tej „iskierki”, która jest potrzebna w sporcie. Futsal ma cieszyć i wtedy gra na najwyższym poziomie wróci. Rekord nie jest takim klubem, żebyśmy sobie tu kopali dla przyjemności i grali w środku tabeli. Renoma, organizacja, styl i marka Rekordu zobowiązuje do tego, by grać o najwyższe cele. Chcemy pokazywać, udowadniać, że to wciąż górna półka i ciągle idziemy do przodu.
5 stycznia rozpoczynamy kolejny etap treningami przez okres całego tygodnia. Kończymy sparingiem w Trzyńcu, następnie mamy Puchar Polski w Mielcu. A po pucharze pierwsza konfrontacja z Wisłą. I powiem, że będzie ona odpowiedzią, podobnie jak następne mecze z Gwiazdą i Gattą. Dystans punktowy możemy znacząco wówczas zmniejszyć i dać sobie szansę, aby w barażach całość strat zniwelować.

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję również i korzystając z okazji życzę wszystkim Czytelnikom i kibicom zdrowych, spokojnych i radosnych świąt.
źródło: SportSlaski.pl
autor: MN

Przeczytaj również